Od czego zależy Twój wygląd zewnętrzny? Może to zabrzmi śmiesznie,
głupio czy paradoksalnie, ale Twój wygląd zewnętrzny zależy w głównej
mierze od Twojego wnętrza! OK, może nie dosłownie…
Nie chodzi mi o to, że jak masz piękne wnętrze, to zaraz będziesz
piękny, ale o to, że pewne cechy wpływają na naszą atrakcyjność, na to,
jak postrzegają nas inni!
Na pewno zaliczymy tutaj pewność siebie (nie mylić z pychą!). Osoby
pewne siebie przyciągają, magnetyzują. Ludzie chcą po prostu z nimi
przebywać. Dalej wymienimy pozytywne nastawienie, entuzjazm i
umiejętność cieszenia się z życia. Sam uśmiech na twarzy (koniecznie
szczery) sprawia, że jesteśmy o wiele bardziej atrakcyjni!
Jeśli mi nie wierzysz, to spójrz w lustro dwa razy. Za pierwszym bądź
zasępiony i smutny. Za drugim radosny, uśmiechnięty — po prostu
szczęśliwy. Która wersja Ci się bardziej podoba? No właśnie! Nie
uważasz, że inni widzą Cię podobnie?
Z drugiej strony Twoja pewność siebie i akceptacja własnej osoby sprawiają, że będziesz się lepiej ubierać i dbać o siebie.
Zauważ, że osoby niepewne, nieśmiałe bardzo często ubierają się
nieatrakcyjnie, niedbale. Kobiety zakładają workowate rzeczy,
porozciągane swetry, nie dbają o swoją fryzurę itp. Robią z siebie
„szare myszki” i tak też się ubierają — szaro, podczas gdy potrzeba
naprawdę niewiele, by pokazać swoje piękno! Z pewnością sam możesz podać
kilka historii, gdy ktoś przemienia się z brzydkiego kaczątka w
łabędzia!
To samo tyczy się facetów. Czują się niepewnie, więc ubierają się w
stylu „byle tylko coś na siebie włożyć”. A wystarczy trochę
poeksperymentować, zaczerpnąć rady kogoś bardziej obeznanego, przyciąć
odpowiednio włosy, uśmiechnąć się, by efekty zaskoczyły wszystkich!
Jeśli chcesz wyglądać atrakcyjnie, zbuduj pewność siebie, uwierz w siebie i swoje możliwości!
Ale UWAGA!!!
To działa również w drugą stronę — ubierz się atrakcyjnie, a zwiększysz swoją pewność siebie!
Najlepiej będzie, jeśli popracujesz nad tymi obydwoma zagadnieniami.
Zwiększ swoją pewność siebie oraz zmień swoją garderobę! Niech te dwa
czynniki wzajemnie się wspierają!
I nie mów mi tutaj, że się nie znasz, tylko poproś którąś z koleżanek
(zarówno jeśli jesteś kobietą, jak i facetem) i wybierzcie się na
zakupy!
Poeksperymentuj trochę. Przymierz rzeczy, w których się „nie widzisz”. Daj sobie trochę luzu. Zaufaj Twojemu doradcy.
Jak Ci się nie spodoba, to po prostu nie kupisz — przymierz jednak i najpierw zobacz, jak w rzeczywistości w tym wyglądasz.
Popracuj nad swoim charakterem, a zobaczysz, że w krótkim czasie
skoczysz o kilka punktów do góry w skali atrakcyjności! I, broń Boże,
nie musisz być „10”! Gdybyśmy wszyscy byli tacy idealni, to świat nie
miałby sensu.
Podkreśl to, co masz najlepszego. Tak dobierz ubranie, fryzurę czy
makijaż, by podkreślały Twoje mocne strony, a maskowały słabsze.
Powtórzę to znowu — nie szukaj wymówek tylko możliwości. Nie obchodzi
mnie, że się nie znasz na modzie albo że jesteś daltonistą. Poproś
koleżankę, żeby pomogła dobrać Ci strój. Poszukaj w internecie
informacji o tym, jak zrobić dobry makijaż. Idź do lepszego fryzjera i
powiedz, żeby Ci dobrał odpowiednią fryzurę. Tyle.
Że czujesz się niekomfortowo? Przełam się raz, drugi i trzeci, a
zobaczysz, że za chwilę będziesz się śmiać ze swojego obecnego strachu.
Nie mówię, że masz się nie bać, tylko że masz działać mimo tego strachu.
Daj mi znać, jak Ci poszły zakupy i wizyta u fryzjera i/lub kosmetyczki.
Czasem naprawdę wystarczy niewiele, by efekt wszystkich zaskoczył!
Jeśli zawsze czeszesz się w jeden sposób, zmień fryzurę! Z pewnością nie przejdzie to bez echa wśród Twoich znajomych.
Jeśli ubierasz się głównie na sportowo, to dziś ubierz się elegancko albo przynajmniej w stylu casual.
Zamiast t-shirta załóż koszulę. Powiedz „nie” bluzie, a zamiast niej
wciągnij sweter. Zamiast adidasów weź eleganckie buty. Kombinuj,
eksperymentuj, próbuj. Nie mówiąc już o tym, żebyś wskoczył w garnitur.
Co do uroczych Pań — nie znam się tutaj zbytnio, więc nie mam zamiaru
się wymądrzać. Same wiecie najlepiej, co założyć, żeby wyglądać szałowo!
Czasem jeden element wystarczy, a zmiana już zostanie dostrzeżona.
„Oooo, nowa fryzura?”. „Fajnie ci w tej koszuli.” „A ty co się tak
dzisiaj odwaliłeś?”…
Nie mówiąc już o gigantycznych zmianach, jak ze sportowca w biznesmena.
Nie ominie Cię seria pytań o przyczynę takiego ubioru. Uśmiechnij się
tylko i powiedz tajemniczo — „A co, źle wyglądam?”. Zrób to z uśmiechem i
taktem. Nie tylko ubiór, ale także ta tajemniczość wpłyną na Twoją
atrakcyjność.
A nie powiesz mi chyba, że to nie jest miłe, jeśli ktoś dostrzeże w
Tobie zmianę? Jak skomplementuje Twój wygląd, ubiór, nastawienie (jeśli
do tej pory byłeś raczej smutasem, to uśmiech na Twojej twarzy zostanie
dostrzeżony w pierwszej kolejności!).
Przyjmij komplement z radością i uprzejmie podziękuj, zamiast
zaprzeczać: „ach, to nic takiego”, „to tylko nowa koszula” itp. Skoro
ktoś Cię komplementuje, to najwyraźniej ma ku temu powód. Skiń
przyjaźnie głową i powiedz: „dziękuję”. To wszystko. Nie musisz się
niczym odwzajemniać, a przynajmniej nie od razu.
Wprowadzaj zmiany w swoim życiu i swoim wyglądzie. Małe i duże.
Minimalne lub ogromne — w zależności od tego, na ile potrafisz sobie
przyzwolić. Jeśli przerażają Cię duże zmiany, to wprowadzaj szereg
małych. Ich suma Cię zaskoczy, ale nie przerazi!
Z czasem, gdy przyzwyczaisz się do zmian, zaczniesz wprowadzać coraz większe i to bez obaw!
Doskonale wiemy, że w większości związków czy małżeństw po jakimś czasie
zaczyna rządzić rutyna. I to wcale nie dlatego, że tak musi być, że
takie jest naturalne prawo. Naturalne prawo głosi, że rutyna następuje
wtedy, gdy cały czas powtarzamy to samo!
Tak samo jest z naszym wyglądem. Jeśli nie chcesz sobie spowszednieć, najzwyczajniej w świecie wprowadzaj zmiany!
Jak kupujesz nowy sweter, to nie takiego samego koloru i taki sam wzór
jak zawsze, tylko spróbuj czegoś nowego. U fryzjera też zaszalej raz na
jakiś czas, a co!
Jeśli otrzymujemy cały czas te same bodźce, to się na nie uodporniamy.
Nawet najpiękniejszy przedmiot jest w stanie nam się znudzić, jeśli
wpatrujemy się w niego cały czas!
Makówki smakują tak wyśmienicie nie dlatego, że są najsmaczniejszą
potrawą na świecie, a dlatego, że spożywamy je raz w roku — na Wigilię!
Jesteśmy zaprogramowani na zmiany, bo inaczej marniejemy, nudzimy się,
tracimy impet, schodzi z nas powietrze, stajemy się marudni…
A zmiany powodują, że cały czas coś się dzieje. Choć i tu nie ma co przesadzać, bo znudzi nam się nieustanna pogoń za zmianą.
W diecie, w ubiorze, w zmianach — wszędzie króluje zasada „złotego środka”!
Wymówka nr 1 — „nie mam czasu”
Jeśli nie chcemy czegoś zrobić, to zazwyczaj mówimy, że brak nam czasu i sprawa załatwiona.
Podobnie w przypadku, gdy chcemy coś zrobić, ale się tego obawiamy.
A przecież to normalne, że boimy się nowości — jak więc pogodzić
pragnienie zmiany ze strachem przed nieznanym? Trzeba skończyć z
wymówkami i po prostu to zrobić!
Nie masz czasu?
Naprawdę?
A powiedz — ile czasu spędzasz na bezmyślnym wgapianiu się w tv? Albo na
czytaniu nic niedających artykułów w sieci czy, o matko!, komentarzy
sfrustrowanych ludzi pod wpisami?
Naprawdę nie potrafisz wygospodarować kilku dodatkowych godzin na niezbędne zmiany w Twoim życiu?
Zrozum, że to nie kwestia braku czasu, tylko kwestia priorytetów. Dopóki
priorytetem dla Ciebie będzie oglądanie po kolei jak lecą wszystkich
„wiadomości”, „panoram”, „faktów”, „informacji”, to nie dziw się, że nie
masz czasu na zadbanie o siebie.
Dziwne, ale z reguły najwięcej czasu mają Ci, którzy są najbardziej
zajęci. Ciekawe, prawda? Oni po prostu potrafią sobie wszystko
odpowiednio zorganizować. Tam nie ma: „nie chcę, nie wiem, może innym
razem” — ci ludzie po prostu robią to, na co mają ochotę.
Ułóż sobie plan i tak zorganizuj czas, byś miał go na wszystko — na
pracę, rodzinę, trening, chwile tylko dla siebie, rozrywkę. Da się to
zrobić, tylko trzeba się za to zabrać! Czasem trzeba będzie z czegoś
zrezygnować, w innym przypadku poświęcić na coś mniej czasu. Porzuć
stare przyzwyczajenia i stwórz nowe nawyki — takie, które sprzyjają
Twoim celom!
Czas jest cholernie sprawiedliwy — każdy z nas ma dokładnie 24 godziny
na dobę. Nie mniej, nie więcej. Czemu jedni potrafią mieć go „na
wszystko”, a inni ciągle się nie wyrabiają? To wina czasu czy
konkretnego człowieka?
Jeśli nie masz czasu — zmień to! Nie będziesz mieć go na wszystko, ale
na pewno możesz go mieć na to, co lubisz robić. To kwestia priorytetów.
Wymówka nr 2 — „nie mam kasy”
Brak pieniędzy może być problemem, to fakt.
Nie będę tutaj wnikał w Twoje zarobki, ale skoro zainwestowałeś w tego
e-booka, to jakieś nadwyżki finansowe musisz mieć… Z pewnością więc
znajdą się także pieniądze na to, byś poprawił swój wygląd, samopoczucie
i zdrowie.
Nie będę Ci tu prawił morałów o tym, że może mógłbyś lepiej zarządzać swoimi pieniędzmi. O tym wiesz doskonale.
Mam dla Ciebie inną propozycję — ćwiczenie. Zrób je teraz.
Połóż się wygodnie, zamknij oczy i wyobraź sobie siebie za 5 lat, jeśli
nie zmienisz swojego stylu życia. Jak wyglądasz? Jakie jest Twoje
zdrowie i samopoczucie? Jakie masz ciało? Pamiętaj, że wszystko to jest
konsekwencją tego, jak żyjesz teraz. To wszystko się kumuluje.
Jest OK czy też wręcz odwrotnie? Bo jak jest w porządku — to nie wiem, po co czytasz tę książkę…
Jak jest źle, to chyba warto coś zmienić?
Wyobraź sobie teraz siebie za 5 lat — z fajnym ciałem, uśmiechniętego,
pełnego pasji i entuzjazmu, dobrze ubranego, cieszącego się świetnym
zdrowiem i podziwem innych. Trochę lepiej się czujesz na samą myśl o
tym, prawda?
Czy naprawdę nie masz pieniędzy na to, by coś zmienić w swoim życiu?
Chyba jednak coś tam się znajdzie. A nawet jeśli nadal jest problem, to czy nie masz motywacji, by jakoś je zdobyć?
Jeśli nie, to wybacz, ale nie jestem w stanie Ci w żaden sposób pomóc.
Musisz zajrzeć głęboko w siebie i znaleźć odpowiedź na to, czego tak
naprawdę chcesz w życiu.
Czy możesz oczekiwać, że pijąc alkohol, będziesz trzeźwy?
Tak samo nie oczekuj, że jedząc same fast foody, będziesz zdrowy; że nie
ćwicząc, będziesz miał fajną sylwetkę; ubierając się w łachy, będziesz
wyglądał elegancko itd.
Przesadzam? Nie sądzę!
Toż to samo życie. Ileż to znamy osób, które narzekają, że nie potrafią
schudnąć, a tu ciach chipsa, ciach ciasto, ciach browara…
Jeśli znajdziesz w sobie właściwą motywację, na pewno też znajdziesz
sposób i fundusze, by to wszystko wprowadzić w życie. Zresztą nie
potrzebujesz aż tak wiele. Karnet na siłownię — i to praktycznie
wszystko. Kilka fajnych ciuchów, ale przecież i tak się ubierasz. A
jedzenie? Po prostu wybierasz inne rzeczy i jesz mądrze. Stawiasz na
jakość, a nie na ilość. To naprawdę nie są to nie wiadomo jakie wydatki.
Skończ z wymówkami!
Wymówka nr 3 — „i tak mi to nic nie da, już tyle razy próbowałem!”
Pamiętasz, o czym pisałem w podrozdziale „Nastawienie”?
To, że tyle razy Ci się nie udało, nie oznacza wcale, że i tym razem tak
będzie. A poza tym, no właśnie — próbowałeś! Ty nie masz próbować tego
zrobić, tylko masz to zrobić. A to różnica!
Mark Twain powiedział: „Rzucić palenie? To łatwe. Robiłem to ze sto razy”.
Możliwe, że u Ciebie jest podobnie ze zrzuceniem kilogramów.
Jak więc to zmienić? Musisz nadać temu odpowiednią wagę. Nie możesz
podejść do tego jak do czegoś nic nieznaczącego. To nie jest robienie
herbaty, gdzie nie musisz się na niczym skupiać. Jeśli tak potraktujesz
zdobywanie wymarzonej sylwetki, to szybko dasz sobie z tym spokój.
Nie traktuj jednak też tego zbyt poważnie, jako sprawy życia i śmierci,
jako czegoś niesamowicie trudnego czy wręcz „niewykonalnego”.
To jest wyzwanie — fakt! Ale to jest sprawa do zrobienia. Poszukaj przykładów wokół albo historii sukcesu w internecie.
Skoro inni mogli, to Ty też możesz. Nie zakładaj, że nie dasz rady, bo
dotychczasowe próby skończyły się niepowodzeniem. Widocznie coś robiłeś
nie tak. Może trzeba zadziałać trochę inaczej, zamiast przeklinać
wszystko i wszystkich wokół?
Przypomina mi się tutaj historia Abrahama Lincolna, który w wieku 31 lat
zbankrutował. Rok później przegrał wybory do lokalnej izby prawniczej, a
jeszcze 2 lata później zbankrutował po raz drugi. W wieku lat 36
przeżył załamanie nerwowe. Mając lat 45, przegrał kolejne wybory, rok
później zaś przeżył śmierć narzeczonej i przegrał wybory do Kongresu. W
wieku 48 lat ponownie nie został wybrany do Kongresu, kilka lat później
przegrał wybory do Senatu i na wiceprezydenta. W wieku 58 lat znowu nie
dostał się do Senatu. Mając 60 lat, został wybrany na prezydenta USA.
Można zrezygnować po pierwszych niepowodzeniach. Można zrezygnować po
kolejnych kilku porażkach. Lub też można działać do skutku (wyciągając
po drodze wnioski).
Jeśli chcesz wygrać, musisz mieć postawę zwycięzcy, czyli:
Porażka nie oznacza, że przegrałem,
tylko że jeszcze nie osiągnąłem sukcesu.
Porażka nie oznacza, że nic nie zyskałem,
tylko że się czegoś nauczyłem.
Porażka nie oznacza, że jestem głupcem,
tylko że mam dość wiary, aby próbować.
Porażka nie oznacza, że mam się wstydzić,
tylko że ośmieliłem się próbować.
Porażka nie oznacza, że mam rezygnować,
tylko że muszę postępować w inny sposób.
Porażka nie oznacza, że jestem gorszy,
tylko że nie jestem doskonały.
Porażka nie oznacza, że straciłem czas,
tylko że mogę zacząć od nowa.
Porażka nie oznacza, że powinienem się poddać,
tylko że muszę bardziej się starać.
Porażka nie oznacza, że nigdy mi się nie uda,
tylko że muszę mieć więcej cierpliwości.
John. C. Maxwell, Postawa zwycięzcy